Małgorzata uwielbia biżuterię. Cała wielka szuflada w dość dużej antycznej komodzie po babci jest zapełniona pudełeczkami, puzderkami, kasetkami, skrzyneczkami i woreczkami zawierającymi biżuterię. A to korale ze sztucznych pereł z bransoletką do kompletu, a to etniczne kolczyki z piórkami, a to komplet trzynastu bransoletek z rzemyków – wszelkie wzory i kolory. W malutkim czerwonym pudełeczku Małgosia przechowuje wisiorek w kształcie łabędzia, zrobiony z masy perłowej, który w dzieciństwie dostała od swojego ulubionego wujka, brata mamy.
Niestety wisiorek nie nadaje się do noszenia, bo urwało się uszko dzięki któremu można go było nawlec na łańcuszek, a naprawa jest kłopotliwa o ile w ogóle niemożliwa, bo naruszyłaby masę perłową. Pozostaje więc tylko pamiątka. W innym woreczku, różowym w malutkie białe kropeczki, Małgorzata trzyma kompletnie bezwartościową bransoletkę zrobioną, a właściwie uplecioną z kolorowych sznurków.Kolory nie bardzo dają się rozpoznać, bo już wyblakły, ale Małgosia nie wyrzuciłaby tej bransoletki za nic na świecie – to z kolei jest podarunek od jej najserdeczniejszej przyjaciółki z dzieciństwa, Agnieszki, która wyjechała za granicę.
Jednak najwięcej miejsca w szufladzie i najwięcej pudełeczek, puzderek i woreczków zajmuje biżuteria srebrna. Taką Małgorzata lubi najbardziej i uwielbia nosić jej dużo. Niektórzy uważają, że nawet zbyt dużo, ale Małgorzata się tym nie przejmuje i zazwyczaj nosi i kolczyki i kilka łańcuszków i bransoletki. Często też zakłada kilka pierścionków, w tym swój ulubiony, w kształcie splecionych liści dębu i malutkim bursztynkiem jako żołędzia.Łańcuszki nosi i długie i krótkie, często też z przeróżnymi wisiorkami, w tym z takimi ze szlachetnych kamieni.
Super ,że stworzyłaś tak ciekawgo bloga… ja też zamierzam coś niebawem zacząć… Pozdrawiam i życzę sukcesów